Udało się, chodź na drodze stawało nam dość sporo. To był trzeci termin. No do trzech razy sztuka.
Pierwszy mieliśmy przed sylwestrem, ale przenieśliśmy się jednak do innego weta. Przed drugim terminem siedzimy sobie spokojnie, robiłam zdjęcia i miałam koło siebie, na podłodze kinder czekoladkę, którą mój prze inteligentny Mollek postanowił zjeść w pazłotku.
No i znowu się przedłużyło. Myślałam nawet, czy tego już nie odmówić, bo jednak się bałam.
No i dzisiaj, za trzecim razem wszystko doszło do skutku. Molliś był bardzo dzielny i szybko po zabiegu dochodzi do siebie. Czuję, że będzie ciężko, bo już chodzi i powoli zaczyna kombinować.
W piątek jedziemy na kontrolę. Cieszę się, że już po wszystkim. Teraz tylko w stylowym wdzianku czekać aż się zagoi.
Na szczęście już po wszystkim, teraz Molly na pewno szybko dojdzie do siebie :)
OdpowiedzUsuńHaha... Świetne ubranko :) życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńZdrówka :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze są 3 dni... a potem to już piesio nie pamięta :)
Mądra decyzja :) szybciutkiego powrotu do zdrówka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://beaglowate.blogspot.com/
Super, szybkiego powrotu do formy :)
OdpowiedzUsuńDzielna dziewczyna!
OdpowiedzUsuńWdzianko ma faktycznie świetne :D
OdpowiedzUsuńZ moją Tabą też miałam dwa podejścia, za pierwszym razem do zabiegu nie doszło, bo w klinice weterynaryjnej wysiadł prąd!Za drugim razem poszło jednak gładko:) Przez cały czas miałam też na szczęście wsparcie hodowcy http://www.york-restart.com/?yorki=hodowla
OdpowiedzUsuń